Weekend był dość intensywny, związany z Cracovia Maraton 2013. W sobotę wystartowałem w Cracovia Maraton w na rolkach, w niedzielę dla odmiany w klasycznym, biegowym Cracovia Maraton (taki osobnik startujący jako biegacz i jako rolkarz nosi specjalistyczną nazwę "double starter"). Przerwa między tymi zawodami wynosiła całe 15h i jak łatwo się domyśleć jest to przecież sporo czasu jak na rzetelną regenerację.
W sobotę w maratonie na rolkach mimo dość asekuracyjnego startu poprawiłem rekord życiowy. W niedzielę w maratonie biegowym mimochodem zrobiłem to samo. Mam coś z głową, to już więcej niż pewne.
Siedzę teraz mając w nogach łącznie ponad 84 km i gapię się na moje dwa medale i dwa numery startowe z Cracovia Maraton 2013...
...i śmieję się. Bo naprawdę jak tu nie wierzyć w "Impossible is potential. Impossible is temporary. Impossible is nothing"?
P.S. To wszystko ze specjalną dedykacją dla Kotka. Tak, Kocie, dla Ciebie! I z podziękowaniem za wspólne niespodziewane bieganie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz